Ciało

Oto leży przed tobą ciało. Tydzień temu jeszcze do ciebie mówiło, uśmiechało się kącikiem ust, podawało dłoń. Żyło, nawet jeśli tego życia było w nim już coraz mniej.

Teraz stoisz w grobowej ciszy, zamaskowany, nieudolnie powstrzymujący łzy, które popłyną wartkim strumieniem, gdy tylko stąd wyjdziesz. Wystarczy, że zamkniesz za sobą drzwi.

Dotykasz leżącego przed tobą ciała. Nic tu po twojej czułości. Ciało ma już w sobie chłodną obojętność. To nie jego wina. Jeśli już to twoja, bo przecież mogłeś inaczej, lepiej, więcej. Wiesz, że to nie ma sensu, że już za późno. Nie mogłeś przewidzieć, nie cofniesz czasu, trzeba się z tym pogodzić.

Ciało jest chłodne, ale chłodna racjonalność to nie teraz. Jeszcze nie potrafisz, nie chcesz i nie musisz. Pół roku, rok, dwa lata. Kiedyś może tak. Jeszcze nie teraz.

Teraz leży przed tobą ciało, a ty zastanawiasz się, co czyni człowieka. Czy ciało, na które spoglądasz, roniąc łzy, to jeszcze człowiek, a jeśli nie człowiek, to co właściwie? Wspomnienie?

Żegnasz się. Ostatni dotyk, spojrzenie, znak krzyża. Wychodzisz, zamykasz drzwi. Łzy płyną wartkim strumieniem. Szlochasz. Zdejmujesz zasmarkaną maskę, wydmuchujesz nos, idziesz raz w lewo, raz w prawo, spoglądasz w niebo, próbując się uspokoić.

Ciało, człowiek, wspomnienie? Za kilka godzin dylemat straci rację bytu. Zostanie popiół.

Site Footer