Czy to był tylko sen?

Śniłaś mi się dzisiaj. Przyjechałaś do mnie na weekend, a ja nie mogłem poświęcić Ci tyle uwagi, ile byś chciała, bo były ze mną moje dzieci. Wiktoria i Łukasz.

To mogły być również Twoje dzieci, gdybyś tylko chciała. Nie chciałaś jednak, więc urodziła mi je Anna. Anna nie jest już moją żoną, ale dzieci nadal moje. Tak sądzę, choć testów genetycznych nigdy nie robiłem. Chcę wierzyć, że Anna była mi wierna, gdy była moją żoną. Chcę w to wierzyć, bo ja byłem wierny Annie. Tak już mam, że lubię trzymać się zasad i lubię myśleć, że mam silny kręgosłup.

Śniłaś mi się dzisiaj Ty, nie Anna. To nie pierwszy raz. Zawsze bolał mnie ten z pozoru silny kręgosłup, gdy zasypiałem przy Annie i przy Annie się budziłem, noc spędzając jednak z Tobą.

Dzisiaj nie ma już przy mnie Anny, gdy zasypiam i nie ma jej przy mnie również wtedy, gdy się budzę, ale jesteś Ty. Przyjeżdżasz na weekend. Nadal, mimo upływu lat, masz piękne złociste włosy do połowy pleców, charakterystyczną brodawkę w okolicy ust i równie charakterystyczny błysk w oczach o barwie morskiego lazuru.

Przyjeżdżasz na weekend, ale ja nie mogę poświęcić Ci tyle uwagi, ile byś chciała, bo są ze mną moje dzieci. Kocham moje dzieci. Czy kocham również Ciebie? Nawet jeśli, to i tak niewystarczająco.

Tobie zawsze było mało miłości i jest jej mało również dzisiaj. Widzę to w Twoich oczach, gdy podgrzewam na kuchni jedzenie dla Wiktorii, odwracając co jakiś czas głowę w poszukiwaniu Twojego spojrzenia. Sam nie wiem, co chciałbym dostrzec, ale to, co widzę w Twoich oczach, to nie jest miłość. Na pewno nie taka, którą obdarzyła mnie Anna.

Miłość Anny była dobra, czysta, czuła, otulająca. Miłość Anny sprawiała, że zaczynałem sobą gardzić. Anna kochała mnie dobrze, czysto, czule i otulająco, a ja myślałem o Tobie. Nie mogłem odwzajemnić miłości Anny w sposób, na który zasługiwała, bo w ten sposób kochałem Ciebie, nawet jeśli Ty na taką miłość nie zasługiwałaś.

Miłość to nie jest kwestia zasług. Nie można sobie zasłużyć na miłość. Anna to mądra kobieta, wiedziała o tym, dlatego pewnego dnia po prostu odeszła. Nawet jeśli miała żal, nie okazała go. Szanuję ją za to, a sobą gardzę.

Gardzę sobą również dlatego, że oto przyjeżdżasz na weekend po kilku latach jak gdyby nigdy nic, a ja nie potrafię skupić się na tym, co naprawdę powinno być dla mnie ważne.

Jedzenie Wiktorii się przypaliło, Łukasz dorzucił do pralki swój samochodzik, po czym uruchomił wirowanie, a Ty ciągle patrzysz tak, jak patrzyłaś wtedy i już słyszę ten wyrzut, choć jeszcze niewypowiedziany, że nie jesteś dla mnie najważniejsza, i albo coś z tym zrobię, albo Ty się z tego wypisujesz. Ot, taka patologia bycia zawsze na pierwszym miejscu, uzupełniająco dla dzieciństwa pozbawionego ojca, którego wciągnęło kasyno i dziwki.

Biorę cię więc na tej wirującej pralce. Pierdolić samochodzik, kupię Łukaszowi nowy. Gorzej z pralką. Pierdolić jednak i pralkę, kupię sobie nową. Stać mnie.

Stać mnie na pralkę, samochodzik i subskrypcję bajek dla dzieci, które odpaliłem dzieciakom w salonie zaraz po tym, jak podjąłem decyzję, że wezmę Cię na tej wirującej pralce.

Biorę Cię więc tak jak zawsze, zachłannie, bez zbędnej gry wstępnej, tak jak lubisz.

Znów na krótką chwilę jesteś moja, choć pewnie tylko tak mi się zdaje, bo jeśli ktoś w tej sytuacji jest czyjś, to bardziej ja Twój niż Ty moja. Fizycznie biorę Cię ja, bo tak utarło się o tym akcie mówić, ale to Ty mnie wzięłaś.

Lubisz krzyczeć, gdy dochodzisz, dlatego pamiętam, by zamknąć Ci dłonią usta w szczytowym momencie. Pralka dodatkowo zagłusza. Dobrze to wymyśliłem. W nagrodę jeszcze chwilę w Tobie jestem, jeszcze chwilę z Tobą trwam, zaraz podciągnę jednak spodnie, poprawię pasek, ułożę włosy, które chwytałaś dokładnie tak jak lubię, zajrzę pod powierzchnię morskiego lazuru, oszukam chwilowym uczuciem i wyjdę z łazienki.

Tato, Tato, widziałam dobrego duszka, wiesz?

Cóż za wyczucie czasu, co do sekundy. Już po bajce. Bajka się skończyła. Idź już. Wyjdź z mojego domu. Nie wracaj. Nie śnij mi się więcej.

Słuchowisko

Zachęcam również do odsłuchu tego tekstu w wersji czytanej. To zaledwie 5 minut.

Subskrybuj słuchowisko tutaj (kliknij w logo):

Logo Spotify

Napisz kilka słów na temat słuchowiska i zostaw ocenę w aplikacji podcastowej.

Jeżeli podobał Ci się tekst, udostępnij go innym za pomocą poniższych przycisków.

Dziękuję za Twój czas!

Site Footer