Mikromoment

Mikromoment

Spotkali się w połowie przejścia dla pieszych.

On wysoki brunet, raczej szczupły, ze słuchawkami na uszach i bordową czapką przywiezioną z ostatniej podróży do Stanów.

Ona średniego wzrostu blondynka, z ładnie zarysowaną talią, słuchawek brak, za to z czarnym kapeluszem na głowie, który zwrócił jego uwagę jako pierwszy, zanim jeszcze przez swoje zabrudzone jak zwykle szkła okularów zdołał dostrzec jej twarz.

Ładna.

To rzadkość. Przynajmniej jak dla niego, nieustannie rozczarowanego urodą mijanych na ulicy kobiet.

Wybrzydzasz – mówili. Szkoda czasu na te castingi – strofowali. Po czasie będziesz żałował, że tak długo grymasiłeś.

Nie słuchał, słuchając jednocześnie. Fizjologicznie słuchał znaczy, puszczając mimo uszu. Lekce sobie ważąc tego rodzaju życiowe lekcje. 

Spotkali się w połowie przejścia dla pieszych. On spojrzał na nią, a ona na niego. Przez chwilę, nieśmiało, szybko odwracając wzrok i idąc dalej, wracając do spuszczonego na chwilę ze smyczy w pragnieniu bliskości introwertyzmu.

Spotkali się zatem, ale nie znali się ani krztyny bardziej niż przed spotkaniem.

Mikromoment.

Kilka miesięcy później opowiedziała mu o książce tłumaczącej to zjawisko. Ktoś, gdzieś, kiedyś miga Ci przez chwilę, nawet nieświadomie, a połączenie neuronalne robi swoje.

Uśmiechnął się, spoglądając czule w jej oczy i przeczesując dłonią delikatnie opadające na poduszkę włosy.

Mikromoment. Podoba mi się. Ty mi się podobasz. I podoba mi się, że jesteśmy my. Tu i teraz.

To nasz mikromoment. Nie zmarnujmy tego.


Słuchowisko

Zachęcam również do odsłuchu tego tekstu w wersji czytanej. To zaledwie 2 minuty.

Subskrybuj słuchowisko tutaj (kliknij w logo):

Logo Spotify

Napisz kilka słów na temat słuchowiska i zostaw ocenę w aplikacji podcastowej.

Jeżeli podobał Ci się tekst, udostępnij go innym za pomocą poniższych przycisków.

Dziękuję za Twój czas!

Site Footer