Spróbuj się wylogować

Spróbuj się wylogować. Usiądź wygodnie, poczuj swoje lędźwie zespojone z oparciem, nogi zgięte w kolanach pod kątem 90 stopni, łopatki ściągnięte. Oddychaj.

Spróbuj zrzucić ze swych barków ciężar całego dnia. Rozmowy telefoniczne, wideo czaty, maile spływające na serwer, czerwone plakietki w prawym górnym rogu ekranu, wyciszone choć jednak wibrujące powiadomienia.

Tryb samolotowy, a Ty nadal je słyszysz. Są z Tobą, przytulone, przyssane wręcz, wszechobecne, angażujące, krzyczące o Twoją uwagę. Ulegasz więc, sprawdzasz. Ruch niby spokojny, złudniczo wręcz flegmatyczny. Kamuflaż kompulsywności.

Wypijasz kawę, przegryzasz herbatnikiem. Nie rejestrujesz jednak ani goryczy, ani słodkości. Czy to Twoje kubki smakowe spłatały Ci figla? Nie, to ściągający w dół ruch kciuka ukierunkował zmysły na inne bodźce. Dzięki temu wiesz już, że rozpędzone Audi A6 wjechało dzisiaj rano w kilkunastoletniego chłopca na przejściu. Kciuk w górę.

STOP.

O, proszę, zareagował. Mózg. Przetworzył i wypluł komunikat zwrotny. Wróć, przyjacielu, kciuk nie jest tutaj na miejscu. Przytrzymujesz zatem przycisk chwilę dłużej i już jest łezka.

Do łezki łezka i będę niebieska.

Idziesz dalej. Płyniesz jak mój kolega z gimnazjum, który po pierwszym piwie w życiu położył się na kamieniu i kraulem ruszył ku drugiemu brzegowi. 10 lat później piwo okazało się za mało. Nie dopłynął.

Ty jednak jeszcze płyniesz. Życzysz koledze 100 lat. Z wykrzyknikiem, a jakże, hojnie. Wygląda na to, że wybierasz się na koncert. Pokochałeś również fakt, że jutro premiera nowego singla artysty Dawida w serwisach streamingowych.

Jesteś zmęczony. Wychodzisz z pracy, pakujesz się w samochód. Zanim ruszysz, zdążysz jeszcze wymówić na głos swój adres. Ot, taka heroiczna walka ze starzeniem się komórek odpowiedzialnych za pamiętanie tego, co powinno być pamiętane.

Czerwone. Światło i plakietka. Znowu ten cholerny, prawy, górny róg. Ile można. Tryb samolotowy. Dobrze, że faktycznie pamiętasz adres i trasę.

Jesteś na miejscu. Wysiadasz, nerwowo trzaskając drzwiami. Telefon na dnie torby. Im głębiej, tym lepiej. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Och, gdyby to było takie proste.

Siedzisz więc wygodnie, czujesz swoje lędźwie zespolone z oparciem, nogi zgięte w kolanach pod kątem 90 stopni, łopatki ściągnięte. Oddychasz.

I ja też siedzę wygodnie, czuję moje lędźwie zespolone z oparciem, nogi zgięte w kolanach pod kątem 90 stopni, łopatki ściągnięte. Oddycham.

Jak już sobie tak siedzimy, to może jakiś zakład? Kto pierwszy sięgnie dzisiaj po telefon?

Słuchowisko

Zachęcam również do odsłuchu tego tekstu w wersji czytanej. To zaledwie 3 minuty.

Subskrybuj słuchowisko tutaj (kliknij w logo):

Logo Spotify

Napisz kilka słów na temat słuchowiska i zostaw ocenę w aplikacji podcastowej.

Jeżeli podobał Ci się tekst, udostępnij go innym za pomocą poniższych przycisków.

Dziękuję za Twój czas!

Site Footer