Ależ to był fantastyczny rok!

Tytuły lubią kłamać, ale ten tytuł nie kłamie. To naprawdę był fantastyczny rok. Dla mnie, ale i dla ciebie, jeżeli tylko masz ochotę widzieć szansę tam, gdzie inni widzą problem.

W pierwszej chwili chciałem napisać o umiejętności, nie o ochocie, dostrzegania szans, ale już po sekundzie pomyślałem, że umiejętność to rzecz wtórna, którą zawsze można zdobyć, jeśli tylko chęć żywa.

Jeżeli zatem postrzegasz mijający rok głównie w kontekście problemów, niedogodności i ograniczeń, to chciałbym rozbudzić dzisiaj w tobie ochotę zauważenia szans.

Jeszcze za czasów studenckich, a było to dobrych kilka lat temu, podczas zajęć z psychologicznych aspektów pracy z klientem, prowadzący, niby od niechcenia (skubany wiedział, co robi!) rzucił sentencję, która utkwiła mi w pamięci.

Świat obiektywny nie istnieje.
Świat jest taki, jakim go widzisz.

Opiszę ci za chwilę rok 2020 takim, jakim widzę go ja. Robię to dla siebie, bo słowo pisane napędza mnie do myślenia, łączy kropki i pokazuje ścieżki, które łatwo przeoczyć.

Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że robię to tylko dla siebie. Z jakiś powodów nie piszę do szuflady, lecz publikuję tutaj, po cichu licząc, że może i dla ciebie będzie to jakaś forma inspiracji. Gdyby tak się stało, zostaw, proszę, komentarz.

Zatem przyszedł czas na podsumowanie. Zdałem sobie przy tym sprawę, że tak naprawdę najważniejsze doświadczenia zdążyłem już opisać na tym blogu, co potwierdza moje przypuszczenie, że zacząłem prowadzić go w swoim sercu i głowie (w końcu myślę i czuję, że tak nawiążę dyskretnie do przeszłości, kto wie, ten wie) dużo wcześniej niż w połowie listopada, gdy wojciechwawrzak.blog zagościł w sieci.

Był to rok absolutnie fantastyczny. W wielu obszarach przełomowy i definiujący mnie jako człowieka na kolejnym etapie życia.

Pozwól, że opowiem ci o kilku sprawach, ludziach i wydarzeniach, odsyłając jednocześnie do innych blogowych tekstów i odkrywając tym samym trochę rzeczywistości w literackiej fikcji. Możesz powiedzieć „sprawdzam”, ale pamiętaj, że blef w pokerze to rzecz święta.

Urodziny

Etap, o którym wspomniałem przed chwilą, nie jest związany tylko z tym, że w mijającym roku ukończyłem trzydziesty rok życia (to było dobre 30 lat!).

Tak po prawdzie, to najmniej istotne dla mnie wydarzenie, choć myślę, że kosmos, znając moje przywiązanie do symbolicznych dat, przełomów i początków, nie bez powodu wysłał w moim kierunku taką, a nie inną energią, akurat w tym roku.

Miłość

Zakochałem się. Zakochałem się jak gówniarz, choć pewnie też zupełnie inaczej jak gówniarz, bo przecież nic co gówniarskie nie zdarza się dwa razy, nawet jeśli upierać się, że faceci to wieczne dzieci.

Zakochałem się tak, że odłożyłem checklistę, rutynę i dzień precyzyjnie poszatkowany na poszczególne zadania, udowadniając samemu sobie, że jednak jeszcze można chcieć, w co zdarzało mi się już coraz częściej wątpić.

Chciałem ja, nie chciała Ona. Jak na ironię, po raz pierwszy otworzyłem się, jak nie otwierałem się dotąd. Pozwoliłem sobie dowiedzieć się, czego chcę (chcę bliskości), czego potrzebuję, co czuję i przewalczyłem strach w mówieniu o tym.

Skomunikowałem się nie tylko ze sobą, ale podjąłem również próby, czasem rozpaczliwe, jeśli nie wręcz żałosne i śmieszne, skomunikowania się z Nią. Chciałem ja, nie chciała Ona i tak to pozostawmy, nawet jeśli historia miałaby zamknąć się w siedmiu zdjęciach. Siedem zdjęć to wcale nie tak mało, będę o nie dbał i wiedz, że naprawdę przyjemnie było po Tobie płakać, kochanie.

Poczucie winy, rozgrzeszenia i tęsknoty

Przyjemnie było również płakać w knajpie na krakowskim rynku podgórskim w poczuciu odpuszczenia win, choć tak naprawdę nie mam pewności, czy zostały mi odpuszczone i czy w ogóle ktokolwiek inny niż ja sam może je odpuścić.

W każdym razie, wino dla przepicia win, przeprawy kładką Ojca Bernatka przez Wisłę i przeprawy wpław przez rzekę wspomnień z jednej strony zrobiły mi dobrze, a z drugiej sprawiły, że jeszcze częściej niż tylko czasem spotykam Cię na ulicy.

Własny kąt

Jeśli kiedyś rzeczywiście na tej ulicy się spotkamy, zaproszę Cię do mojego mieszkania.

Pierwszego takiego. Mojego, najmojszego z moich, bo kupionego i urządzonego według własnego pomysłu w środku rozpędzającej się pandemii. Kupionego za własne, uczciwie zarobione pieniądze.

Niby mieszkałem sam już wcześniej, ale teraz mieszkam prawdziwie. Cudownie być u siebie.

Blog osobisty i afirmacja przyszłości

Cudownie być u siebie, wrócić do siebie, odkurzyć, upuścić ciśnienia z balonika i oddychać słowem, które znów płynie niczym nieskrępowane.

Płynie, tak jak płyną z prądem te litery stawiane umyślnie lub bardziej fantazyjnie, na pograniczu fikcji. Stawiane nie tylko w służbie prawu, ale również temu, co ważne tutaj i teraz, i tam w środku, gdzie nie zagląda nocą nikt, ale kiedyś zajrzy i wtedy wszystko nadrobimy.

Nadrabianie zaległości

Tak, można powiedzieć, że to był rok nadrabiania. Nie tylko zaległości książkowych, muzycznych i filmowych, czemu sprzyja samotność w czasach zarazy, ale również, a może przede wszystkim, zaległości relacyjnych i emocjonalnych.

Nigdy wcześniej tak otwarcie nie rozmawiałem o emocjach, uczuciach i potrzebach. Nie tylko w poszukiwaniu miłości, ale również przyjaźni, czy nawet zwykłego koleżeństwa.

Potrzeba było postawić mnie przed ścianą, postraszyć odlotem jaskółki, która jeszcze wiosny nie czyni, ale jednak jest odrodzeniem godnym feniksa powstającego z popiołów, żebym spróbował wyjrzeć zza skorupy powierzchowności i wspólnego seansu „co tam, co tam”, choćby był to najbardziej z odjazdowych filmów.

Jeżeli czytasz, droga N-ko, po stokroć cenniejsza niż linia nocna oznakowana tym samym symbolem, a wioząca mnie na spoczynek po spożyciu, dziękuję. Fajnie, że jesteś.

I Ty, Granico, fajnie, że jesteś. I fajnie, że potrafię Cię postawić. Lepiej późno niż później.

Sprawy zawodowe

Podobnie, lepiej późno niż później, wspomnieć o sprawach zawodowych, choć pewnie nie bez powodu znalazły się w tym miejscu, w którym postawiłem powyższy nagłówek.

Nadal ważne, nadal trwale zespolone z codziennością i wyznaczające styl życia, ale jednak ustępujące z godnością temu, co ważniejsze, a co opisane wcześniej.

Nie ma przypadków, myślę, że sprawy zawodowe również kręciły się w tym roku mocniej niż zwykle wokół ludzi i relacji.

Relacja między KSW Trio pozwoliła stworzyć Legal Room i zaprosić do poszerzenia tej relacji innych nowoczesnych prawników.

Kancelarii praKreacja.legal również by nie było, gdyby nie ludzie i relacje, które przez lata marginalizowałem, a które pozwalają wznosić się wyżej i rozwijać, a przede wszystkim cieszyć z poczucia wspólnoty, choćby podczas takich chwil jak sesja zdjęciowa, czy zwykła rozmowa na Slacku.

To był kolejny, siódmy rok wzrastania. Nie tylko dochodów, ale również umiejętności, doświadczenia, kompetencji. Poczucie rozwoju jest tym, co pcha do przodu i pozwala po raz kolejny załadować taczkę i pchać ją pod górę. Tym bardziej, że nie tyle chodzi o szczyt, co o drogę.

Droga na 2021

Niech zatem nadchodzący rok będzie kolejnym rokiem drogi.

Drogi ku sobie, w świadomości i zadbaniu o kontakt z własnym ja.

Drogi ku Tobie, czająca się gdzieś za rogiem miłości życia.

Ku satysfakcji zawodowej.

Ku pięknym relacjom przyjacielskim i tym mniej przyjacielskim, ale nadal koleżeńskim.

Ku przyjemnościom mniejszym i większym, ale też ku smutkom, żalom i rozczarowaniom, które równie potrzebne i odżywcze.

A kuku, 2021!

Słuchowisko

Zachęcam również do odsłuchu tego tekstu w wersji czytanej. To zaledwie 9 minut.

Subskrybuj słuchowisko tutaj (kliknij w logo):

Logo Spotify

Napisz kilka słów na temat słuchowiska i zostaw ocenę w aplikacji podcastowej.

Jeżeli podobał Ci się tekst, udostępnij go innym za pomocą poniższych przycisków.

Dziękuję za Twój czas!

Site Footer