Od dobrych kilku lat zastanawiałem się, czy jeszcze kiedykolwiek przeżyję ekstazę przy muzyce Iron Maiden. Co ja mówię, wcale się nie zastanawiałem. Byłem pewny, że to już nigdy nie nastąpi. Byłem pewny, że będę jeździł na kolejne koncerty w Polsce z przyzwyczajenia i sentymentu, z tych samych powodów opłacając corocznie członkostwo w oficjalnym fanklubie. Trochę jak seks po latach związku. Niby cieszy, ale człowiek tęskni za tymi pierwszymi chwilami miłosnych uniesień. Ale to tylko taka supozycja, bo o seksie po …
Blog Posts
Zakopane, 22 sierpnia 2018 roku. Prawy dolny róg, druga kartka, czarny długopis. Kiedyś przywoziłem z wyjazdów koszulki. Większość mam do dzisiaj. Nie chodzę w nich, ale przechowuję w charakterze pamiątki, dopóki mole nie zjedzą. Czy to znak, że jestem sentymentalny? Koszulki pochodzą z wyjazdów zagranicznych. Podczas polskich wakacji najczęściej kupuję książki. Wizyta w lokalnej księgarni czy charakterystycznym nadmorskim namiocie wyprzedażowym to nieodłączna część niemal każdego urlopu. Fajnie sobie tak poszperać. Nigdzie się człowiek nie spieszy, nikt go nie pogania, jedynie zapach świeżo …
Lubię tę charakterystyczną ekscytację związaną z rozpoczynaniem nowej książki. Charakterystyczną dla mnie, bo jakoś trudno mi uwierzyć, żeby inni ludzie ulegali podobnej, biorąc pod uwagę statystyki czytelnictwa w Polsce, kraju nad Wisłą. Kraju podzielonego na pół, tak jak Wisła dzieli Warszawę na dwie części. Lewobrzeżną i prawobrzeżną. W mojej sypialni, gdzie odbywam stosunki z literaturą, również panuje podział na lewo i prawo. Z perspektywy, w której teraz się znajduję, oparty o ścianę, nogi zgięte w kolanach, podpierające współczesną odmianę maszyny …
Jest późne piątkowe popołudnie. Kładę się na ciemno czerwonej sofie, opieram głowę na ciągle jeszcze jędrnej, mimo upływu lat, poduszce, a od stóp do pępka przykrywam jasno pomarańczowym pledem. Pozycja półleżąca. Otwieram klapę notebooka, nadgryzione jabłko rozświetla się charakterystyczną barwą, wpisuję hasło. Niżej, na podłodze imitującej holenderski dąb, stoi ikeowska szklanka. Witamina C tysiąc, rozpuszczalna. Biorę łyka i odkładam szklankę, tak żeby jednak nadal była w zasięgu mojej ręki. Dwadzieścia po czwartej. Gdy kwadrans temu zaczynałem pisać te słowa, było …
Już od progu było wiadomo, że będą z tego problemy. Niski, chudy, niedogolony, jakby trochę nieprzytomny, ale jednak z tym charakterystycznym błyskiem w oku zwiastującym wydarzenia zgoła niespodziewane. Na osiedlu wołają na niego Czarny. Ej, Czarny, cho na lufkę! Czarny spogląda spod niedospanych powiek, jeszcze zaropiały, czyściutki i pachnący jak zawsze, ale jednak zaropiały. Miśka, jak wszyscy nazywają ją od dzieciaka, mówi co rano z czułością Czarnemu, żeby wytarł sobie te śpioszki. Czarny całuję Miśkę w czoło, pospiesznie wstaje z …
Płaczę, ale nie biję. To chyba dobry kompromis. Gdy piję, to mi nie staje. Ale tylko wtedy, gdy wypiję za dużo. Potrafię rozmawiać o emocjach, a na pewno dużo się uczę. Podobno pojętny ze mnie uczeń. Tak mówili o mnie nauczyciele. Pojętny, ale przez to również nonszalancki, co miewa zły wpływ na kolegów i koleżanki, który nie łapią tak szybko żeby móc gadać już po dziesięciu minutach od podyktowania zadania. Będzie pani przez niego płakać, mówili również nauczyciele, a w …
Manifestuję stany twórcze, mniej twórcze i nietwórcze w ogóle. Bywam lotny, stały, zmienny, płynny, staram się nie być lepki. Bo cukier dość mało krzepi. Ty nie wiesz, kim ja jestem, więc ja Ci powiem. Tylko posłuchaj, nie kręć głową, nie wierć się na tej post-peerelowskiej sofie, którą dziadek przechował nam na strychu, przewidując Twoją mającą się objawić dwadzieścia lat później fascynację stylem retro. Tyle, że retro, kochanie, też musi być w dobrym stylu. Lata dwudzieste, trzydzieste, rozumiem, ale ten kicz? …
Tytuły lubią kłamać, ale ten tytuł nie kłamie. To naprawdę był fantastyczny rok. Dla mnie, ale i dla ciebie, jeżeli tylko masz ochotę widzieć szansę tam, gdzie inni widzą problem. W pierwszej chwili chciałem napisać o umiejętności, nie o ochocie, dostrzegania szans, ale już po sekundzie pomyślałem, że umiejętność to rzecz wtórna, którą zawsze można zdobyć, jeśli tylko chęć żywa. Jeżeli zatem postrzegasz mijający rok głównie w kontekście problemów, niedogodności i ograniczeń, to chciałbym rozbudzić dzisiaj w tobie ochotę zauważenia szans. …
Mama poleciła mi film z moim sobowtórem. Dzień dobry, kocham Cię. Sobota wieczór, drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, po śniegu już ani śladu, więc co mi szkodzi. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Choć w zasadzie to nie musiałem nic robić, wystarczyło nie podnosić się z kanapy, za wyjątkiem opróżnienia pęcherza by potem móc na nowo napełnić go herbatą z zimowym wieczorem w nazwie. Dobrze, że chociaż herbata ma coś wspólnego z zimą, skoro aura za oknem kolejny rok z rzędu płata …
Popłakać się w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia na filmie o Krzysztofie Krawczyku emitowanym w telewizji publicznej to jest rzecz niebywała. Tak, wiem, co powiesz, ckliwa laurka wyprodukowana przez propagandową stację oparta na emocjonalnej manipulacji. Nawet jeśli, lubię być tak manipulowany. Nigdy nie byłem fanem Krzysztofa Krawczyka, choć przydarzyło mi się być na jego koncercie w kołobrzeskim amfiteatrze i wspominam go mile, przypominając sobie robione ukradkiem zdjęcia aparatem na kliszę. Można by powiedzieć, że kliszą jest również historia opowiedziana na …
Chcę być bohaterem, wiesz, kotku? *** Chcę płynąć przez miasto jak ten alfons, który goni kurwy do roboty. Chcę być na szczycie. Oklaskiwany, podziwiany, wynoszony do rangi bóstwa. Chcę by składano mi ofiary, kłaniano się w pas, zamiatano okruszki i dziękowano, że jestem. Jestem, idę, płynę, wymykam się oczywistości, ciążę ku nieprzeciętności, wznoszę się na wyżyny ludzkiej wyobraźni. Niech biją brawo, niech klękają, ustawiają się w kolejce do audiencji, proszą, błagają o gest uwagi, skinienie głową. Trzydzieści centymetrów ponad chodnikami …
Pozostało mi po Tobie siedem zdjęć. Przypomniałem sobie, robiąc porządki na komputerze. Sam nie wiem, czy to dobrze, czy źle, biorąc pod uwagę, że na co dzień raczej Cię zapominam. Siedem zdjęć, a w zasadzie plików rozproszonych gdzieś w chmurze. Jeszcze ze mną jesteś, jeśli tylko aktualnie znajduję się w zasięgu sieci Wi-Fi. Czasem kusi by przerwać połączenie, tak jak Ty przerwałaś to, co było, bądź tylko zdawało się być. Szkoda, że nie dałaś mi nawet tej satysfakcji bycia lżejszym …
Social Media